Przemówienie Burmistrza
Panie Marszałku !
Koleżanki i Koledzy Samorządowcy ! Szanowni Goście !
Kiedy 7 lat temu jako „świeżo upieczony” Burmistrz Wolsztyna postanowiłem po raz pierwszy uhonorować osoby, firmy i instytucje, które poprzez swoje działania znacząco wpływają na rozwój i promowanie naszej małej ojczyzny, nie wyobrażałem sobie, że ta coroczna zimowa gala stanie się taką piękną tradycją naszego samorządu. I choć nie jesteśmy dużą społecznością, corocznie nie brakuje nam nowych kandydatów do otrzymania „Nagrody Burmistrza za promowanie i wkład w rozwój miasta i gminy Wolsztyn”. Dodam w tym miejscu, że z dużą radością przyjmujemy informacje o kolejnych zdobywanych nagrodach i certyfikatach przez naszych przedsiębiorców, sportowców, artystów czy działaczy społecznych. Dlatego też – jak dotąd – nie mamy problemu ze wskazaniem wyróżnionej w danym roku „dziesiątki”, a wręcz przeciwnie – zdaję sobie sprawę, że jeszcze wiele osób i instytucji z naszego terenu nie zostało dotąd dostrzeżonych, co postaramy się oczywiście nadrobić w kolejnych latach.
Szanowni Państwo!
Miniony, 2010 rok był w pewien sposób rokiem szczególnym dla samorządów lokalnych. Jubileusz XX – lecia powstania samorządów prowokował do podsumowań i ocen naszej działalności. Mam nadzieję, że po lekturze okolicznościowego wydawnictwa p.t. „ 20 lat „Pełna Parą”, w Państwa oczach nasze miasto i gmina wypada nie najgorzej, że dostrzegacie Państwo pozytywne zmiany w najbliższym otoczeniu, że macie okazję niejednokrotnie usłyszeć dobre opnie na temat naszego miasta i wsi gminnych. Na to, jak jesteśmy postrzegani na zewnątrz pracujemy wspólnie niezależnie od tego, czy pełnimy w tym procesie rolę wiodącą czy może trochę mniej widoczną, czy jesteśmy samorządowcami, przedsiębiorcami, działaczami społecznymi, artystami lub sportowcami.
Jako samorząd staramy się w miarę naszych możliwości finansowych dostosowywać coroczne plany inwestycyjne do potrzeb lokalnych, zarówno w zakresie gospodarki, podnoszenia jakości życia naszych mieszkańców, jak i dbałości o dobry wizerunek miasta i gminy Wolsztyn w oczach gości przybywających z różnych zakątków Polski i świata.
Panie i Panowie!
Mimo niezaprzeczalnych skutków światowego kryzysu gospodarczego nie zwolniliśmy tempa wdrażania przyjętych przed kilku laty programów inwestycyjnych. W minionym roku wyasygnowaliśmy na ten cel około 18,5 mln zł, czyli 24% wszystkich wydatków budżetowych. Najwięcej, bo ponad 8 mln zł zainwestowaliśmy w budowę i modernizację gminnej sieci drogowej. Jak wcześniej wielokrotnie zapowiadałem – po wybudowaniu infrastruktury podziemnej – przyszedł czas na drogi. Dziś, kiedy możemy pochwalić się 98–procentowym zwodociągowaniem gminy, 94-procentowym skanalizowaniem i 85-procentowym zgazyfikowaniem, rzeczywiście nadeszła pora na znaczące przyspieszenie w tej branży. W 2010 roku udało się oddać do użytkowania kilka zmodernizowanych lub wybudowanych odcinków drogowych na terenie miasta i wsi gminnych. Dzięki temu na przykład w Wolsztynie uciążliwości komunikacyjne skończyły się dla mieszkańców ulic Prusa oraz Powstańców Wielkopolskich i Krętej. To ostatnie przedsięwzięcie udało się zrealizować w takim standardzie dzięki znaczącemu dofinansowaniu z programu tzw. „schetynówek” oraz wsparciu finansowemu ze strony Powiatu Wolsztyńskiego. (ewentualne podziękowanie Wojewodzie i Staroście). Utwardzone trakty zyskało kilka miejscowości wiejskich. Drogi asfaltowe lub z kostki betonowej powstały w Karpicku, Kębłowie, a nowe połączenie zyskały Nowa Dąbrowa i Nowy Widzim.
Piękną wizytówką centrum miasta stał się odnowiony Rynek utwardzony płytami granitowymi i kostką bazaltową, oświetlony stylowymi lampami oraz uatrakcyjniony nowoczesną, podświetlaną fontanną płaszczyznową. Jak tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne, przystąpimy do realizacji projektu zagospodarowania zieleni oraz tzw. „małej architektury” placu, a dalej to już pozostaje tylko rekreacja, wypoczynek i wydarzenia kulturalne w tym miejscu.
4 lata temu, za aprobatą Rady Miejskiej, podjąłem zobowiązanie wybudowania corocznie jednego znaczącego obiektu oświatowego. Na 2010 rok zaplanowana i wykonana została rozbudowa Zespołu Szkolno – Gimnazjalnego w Obrze o część biblioteczną. Tradycyjnie już 1 września nowy rok szkolny zainaugurowaliśmy w nowym obiekcie, który służy nie tylko dzieciom i młodzieży, ale i całej społeczności lokalnej.
Szanowni Państwo!
Systematycznie staramy się też upiększać różne zakątki Wolsztyna, zarówno te historyczne, jak i te ulubione przez naszych mieszkańców. Jednym z takich miejsc jest Promenada nad jeziorem Wolsztyńskim – od ubiegłego roku nazwana „Promenadą Klemensa Modlińskiego”, której wizerunek zmieniliśmy całkowicie dzięki znaczącemu wsparciu unijnemu (ew. podziękowanie dla Marszałka). Wkrótce, przy tym ulubionym przez spacerowiczów trakcie, w sąsiedztwie placu zabaw powstanie tzw. „fitness na świeżym powietrzu”, czyli kolejna forma aktywnego wypoczynku, a pobocza zagospodarujemy ciekawymi nasadzeniami. Dużą wagę przywiązujemy do bezpieczeństwa i estetyki placów zabaw dla dzieci. Dziś z satysfakcją mogę stwierdzić, że zdecydowana większość tych obiektów w naszej gminie wyposażona jest w nowoczesne certyfikowane urządzenia zabawowe.
Także turystom, ale przede wszystkim dzieciom i młodzieży służą kolejne nowe boiska wielofunkcyjne, które oddaliśmy do użytku na terenach wiejskich w minionym roku. Obiekty te mogliśmy wybudować dzięki wsparciu z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (ew. podziękowanie dla Marszałka). Obecnie, we współpracy z urodzonym w gminie Wolsztyn, profesorem Adamem Hamrolem – rektorem Politechniki Poznańskiej i studentami tej uczelni opracowujemy koncepcję zagospodarowania na cele rekreacyjno – sportowe terenu w sąsiedztwie pływalni. Z pewnością znajdzie tu miejsce oczekiwany przez dzieci i młodzież nowoczesny Skate Park.
Oczywiście nadal oczkiem naszej uwagi jest parowozownia, dlatego też mając świadomość znaczenia tego obiektu dla kontynuacji tradycji turystycznych nie tylko Wolsztyna, ale i całej Wielkopolski chciałbym zapewnić, że jako samorząd zrobimy wszystko, by utrzymać wolsztyńskie parowozy „pod parą”. Myślę, że mając – odczuwane przez nas na każdym kroku – wsparcie obecnego dziś Pana Marszałka Wojciecha Jankowiaka, dopniemy swego i wkrótce uda się powołać spółkę z udziałem samorządów: wojewódzkiego, powiatowego i gminnego, która zadba o przyszłość parowozowni.
Szanowni Państwo!
Jak pewnie zdążyliście Państwo zauważyć, od pewnego czasu stać nas na to, by więcej środków przeznaczać na inne cele, niż podstawowa infrastruktura. Mamy świadomość, że poza aktywnymi formami wypoczynku i rekreacji, o którym powiedziałem wcześniej, musimy coś zrobić, by poprawić warunki funkcjonowania Wolsztyńskiego Domu Kultury. I tu dobra wiadomość – po kilku nieudanych próbach pozyskania środków pozabudżetowych na remont kapitalny budynku przy
ul. 5 Stycznia, kilka dni temu nadeszła informacja o przyznaniu naszemu samorządowi dotacji w wysokości 400 tys. zł ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Myślę więc, iż wkrótce również siedziba Wolsztyńskiego Domu Kultury znacząco zmieni swój wizerunek.
Panie i Panowie!
Nasze miasto i wsie z roku na rok pięknieją, niechlubne zakątki zyskują nowy wizerunek, a mieszkańcy i przedsiębiorcy – poprzez dbałość o swoje nieruchomości i prowadzoną działalność gospodarczą - znacząco wpływają na dobrą opinię zewnętrzną o mieście i gminie Wolsztyn. Myślę, że wszyscy chcemy, by odwiedzali nas nie tylko odpoczywający tu wczasowicze, ale również by wracali do Wolsztyna rodowici Wolsztynianie, których los rozrzucił po różnych zakątkach Polski i świata. Zależy nam, by dobrze się tu czuli i chcieli ponownie zamieszkać na Ziemi Wolsztyńskiej.
Szanowni Państwo!
To wielka radość móc z Państwem się spotkać i mimo wielu trudów dnia codziennego, trochę poświętować. Tak jak powiedziałem na wstępie, jesteśmy tu po to, by nagrodzić osoby, firmy i instytucje, które swoją działalnością znacząco wpływają na rozwój i promowanie naszej małej ojczyzny. Dlatego też gratuluję tegorocznym laureatom, a także nagrodzonym z lat ubiegłych, którzy zechcieli przyjąć moje zaproszenie i przybyć na dzisiejszą uroczystość. Życzę dalszych osiągnięć na polu zawodowym i społecznym, a także zdrowia i pomyślności osobistej.
Dziękuję za uwagę!
FIRESTONE
Firma Firestone Industrial Products Poland, będąca częścią koncernu Bridgestone prężnie działa na terenie gminy Wolsztyn już ponad sześć lat. Fabrykę wybudowano pod koniec 2004 roku i była to wówczas pierwsza, tak duża inwestycja zlokalizowana na terenach inwestycyjnych na Berzynie.
Powstanie zakładu było wynikiem zakończonych pomyślnie rozmów i negocjacji władz samorządowych Wolsztyna prowadzonych z kierownictwem koncernu, które spośród wielu innych- wydawałoby się korzystniejszych lokalizacji- postanowiło wybrać nasze miasto na miejsce budowy swojej fabryki.
Firestone jest firmą o bardzo bogatych tradycjach i mającą stabilną pozycję na rynku motoryzacyjnym. Mimo iż większości społeczeństwa Firestone kojarzy się z produkcją opon, wolsztyński zakład produkuje sprężyny pneumatyczne do zawieszeń, głównie samochodów ciężarowych oraz maszyn budowlanych.
W momencie uruchamiania zakładu produkcyjnego liczba pracowników nie przekraczała 10. W roku 2005 roku fabryka zatrudniała już ponad 20 osób, a dalej- dzięki kolejnym inwestycjom- liczba ta sukcesywnie rosła, by pod koniec 2006 roku móc pochwalić się blisko 100-osobową kadrą pracowniczą.
Przełom lat 2008/2009 był dla zakładu równie ciężki jak dla większości firm, a w szczególności tych działających w branży motoryzacyjnej. Zamówienia drastycznie spadły, co spowodowało kilkukrotne zmniejszenie produkcji. Jednakże firma Firestone szczycąca się mianem „przyjaznej pracownikom”, poprzez podjęcie wielu różnych działań potrafiła uchronić się przed zwolnieniami grupowymi. Udało się tego dokonać dzięki zaangażowaniu wszystkich pracowników firmy, dzięki pracowniczej solidarności i poświęceniu. By nie redukować drastycznie zatrudnienia, zrezygnowano z usług podwykonawców, a prace te wykonywano i wykonuje się do dziś siłami zakładu. Udało się też, mimo kryzysu, znaleźć firmy, których spowolnienie gospodarcze nie dotknęło w tym czasie, a wręcz przeciwnie- planowały czasowe zwiększenie zatrudnienia. Dzięki dobrej współpracy z tymi przedsiębiorstwami, udało się oddelegować do nich czasowo pracowników Firestone, co pozwoliło na utrzymanie wielkości zatrudnienia.
Na szczęście dla fabryki- kryzys zaczął mijać i w kolejnych latach zatrudniano nowych pracowników fabryce, a dziś pracuje tu prawie 170 osób. Firma zatrudnia szeroką kadrę operatorów maszyn, a także osoby wspomagające produkcję. Są to między innymi inżynierowie, specjaliści z wielu różnych dziedzin, jak bezpieczeństwo pracy, ochrona środowiska, finansiści, mechanicy, pracownicy odpowiedzialni za sprawy personalne oraz logistykę.
Firestone stale finansuje podnoszenie kwalifikacji i kształcenie swoich pracowników, dzięki czemu dla wielu spośród nich zaistniała szansa awansu zawodowego w różnych obszarach firmy.
Zakład inwestuje też w park maszynowy, starając się ciągle udoskonalać procesy i produkty oraz uruchamiać produkcję coraz to nowych wyrobów. Ostatnio na przykład ruszyły dwie nowe linie produkcyjne. Jedna produkuje miechy pneumatyczne do foteli kierowców dużych pojazdów, druga gumowe elementy zawieszeń do ciężkiego sprzętu budowlanego. Zainstalowano już i aktualnie trwa uruchamianie produkcji elementów zawieszeń pneumatycznych do samochodów klasy SUV.
Łącznie koncern zainwestował w Wolsztynie już ponad 30 mln zł .
Kierownictwo Firestone stale podkreśla jak istotnym jest fakt poczucia odpowiedzialności za bezpieczeństwo pracowników, najwyższą jakość oferowanych wyrobów oraz otaczające nas środowisko. Dlatego z ogromną dumą, wolsztyńska fabryka prezentuje kolejne certyfikaty potwierdzające zgodność z systemami bezpieczeństwa (OHSAS 18000), jakości w branży motoryzacyjnej (ISO/TS 16949) i ochrony środowiska (ISO 14001).
Firestone to piękny przykład dynamicznego rozwoju, dbałości o pracowników, a przede wszystkim doskonała wizytówka gospodarcza Wolsztyna. Dziękujemy właścicielom koncernu, że przed laty wybrali nasze miasto na swoją inwestycję i mamy nadzieję, że Firestone jeszcze długo będzie nas promował na rynku światowym.
HOTEL PAŁAC WOLSZTYN
Położony nad jeziorem Wolsztyńskim Pałac zbudowany został około 1857 roku staraniem Apolinarego Gajewskiego, ówczesnego właściciela rodzinnych dóbr wolsztyńskich. W 1890 roku syn i dziedzic Apolinarego - Stefan sprzedał cały majątek wraz z pałacem rodzinie Mycielskich. 20 lat później hrabia Stefan Mycielski zlecił znanemu w Wielkopolsce architektowi – Rogerowi Sławskiemu, opracowanie przebudowy istniejącego dworu, w efekcie czego w 1911 roku przybrał on dzisiejszy neoklasycystyczny charakter. Okupacyjne władze niemieckie przeznaczyły pałac na siedzibę Narodowo - Politycznego Zakładu Wychowawczego dla młodzieży niemieckiej. W styczniu 1945 roku, w dniach wyzwolenia Wolsztyna, budynek podpalono. Zniszczeniu uległo 75% obiektu. W latach 1961-1963 władze miasta odbudowały pałac wg dostępnej fotografii, bez odtworzenia wnętrz i werandy zewnętrznej. W tak zaadaptowanej budowli znalazły się pokoje hotelowe, recepcja wraz z kawiarnią oraz restauracja. 22 lipca 1963 roku na uroczystej Sesji Powiatowej i Miejskiej Rady Narodowej otwarto hotel PTTK pod nazwą „Dom Turysty”. Po rozwiązaniu PTTK pałac administrowany przez OSiR, mimo kolejnych zmian dzierżawców, stawał się obiektem coraz bardziej zaniedbanym.
Po zmianach ustrojowych w Polsce i powstaniu samorządów lokalnych, ówczesne władze miasta i gminy Wolsztyn, pragnąc przywrócić pałacowi dawny blask, zorganizowały konkurs ofert, w wyniku którego w 1997 roku podpisana została umowa dzierżawy. Trzeba przyznać, że nowy dzierżawca wykonał wiele gruntownych prac remontowych, zmieniających diametralnie wizerunek pałacu. Remontu kapitalnego, połączonego z elegancką stylizacją, doczekały się m.in. sala balowa, pokoje hotelowe i część sal bankietowych oraz klatka schodowa. Dokonano też renowacji okien, a także wyremontowano kuchnię i toalety. Ciągle jednak obiekt był mało dostępny dla gości, użytkowany raczej okazjonalnie.
W 2003 roku Burmistrz Wolsztyna podjął decyzję o rozwiązaniu dotychczasowej umowy i zorganizowaniu kolejnego konkursu ofert na dzierżawę pałacu, połączoną z koniecznością dokończenia prac remontowych oraz szerszego udostępnienia świadczonych usług. Najciekawszą ofertę złożył wówczas Pan Ireneusz Sobkowiak, właściciel Zakładów Mięsnych w Siedlcu, z którym została podpisana umowa na 10 – letni okres dzierżawy. Nowy dzierżawca nie zwlekał z podjęciem prac remontowych. Wyremontował dach i elewację budynku wraz ze schodami wejściowymi, w każdym pokoju hotelowym wykonał łazienkę, założył nowe grzejniki i kocioł c.o. oraz urządzenia klimatyzacyjne, przebudował węzły sanitarne, dostosował zaplecze kuchenne do obowiązujących przepisów sanitarnych. Pokoje hotelowe wyposażył w wykonane na zamówienie meble i żyrandole, a w salce na parterze urządził kawiarnię.
Bardzo szybko, bo już w 2004 roku „Hotel Pałac Wolsztyn” otworzył swoje podwoje dla gości, od początku zyskując bardzo pochlebne opinie. Sprawiło to nie tylko eleganckie wnętrze oferujące, poza częścią hotelową, również usługi gastronomiczne w kawiarni i sali bankietowo – restauracyjnej, ale również piękne otoczenie obiektu, czyli zadbany park krajobrazowy oraz bliskość jeziora Wolsztyńskiego. W przeciągu 7 lat działalności pod zarządem Pana Ireneusza Sobkowiaka, Pałac odwiedziła plejada gwiazd polskiej sceny teatralnej, filmowej i estradowej, a wśród nich: Grażyna Brodzińska, Stefan Stuligrosz z chórem chłopięcym, Czerwone Gitary, Golec Orkiestra, Formacja Nieżywych Schabów, Natalia Kukulska, Andrzej Piaseczny, Zbigniew Wodecki, Rudi Schubert, Doda, a także znani aktorzy tacy, jak: Emilia Krakowska, Andrzej Grabowski, Cezary Pazura czy Emilian Kamiński. Nie zabrakło też telewizyjnych mistrzów kuchni – Roberta Makłowicza i Karola Okrasy.
Na stałe w kalendarzu imprez organizowanych przez „Hotel Pałac Wolsztyn” zapisały się coroczne bale charytatywne Rotary Club Wolsztyn, Konferencje Stowarzyszenia Naukowego im. Roberta Kocha, czy wreszcie gala wręczenia dorocznych Nagród Burmistrza „za promowanie i wkład w rozwój Miasta i Gminy Wolsztyn”. Dziś przyszła kolej na gospodarza obiektu, w którym co roku się spotykamy, by otrzymać taką właśnie nagrodę, a co do faktu, iż bardzo pięknie promuje Ziemię Wolsztyńską, pewnie nikt nie ma wątpliwości.
Dziękujemy Panu Ireneuszowi Sobkowiakowi, że dzięki jego inicjatywie „Hotel Pałac Wolsztyn” jaśnieje dosłownie i w przenośni na mapie naszego miasta, a także stanowi tak znaczący element oferty turystycznej Wolsztyna.
Życzymy, by obiekt tętnił życiem i zyskiwał coraz to nowych klientów.
INSBUD Sp. z o.o.
Firma Handlowo Usługowa Insbud powstała na gruncie wcześniej prowadzonej działalności usługowej w branży instalacyjnej w roku 1993 w Karpicku. Przedmiotem początkowej działalności była sprzedaż artykułów instalacyjnych i w niewielkim procencie wyrobów hutniczych. W miarę upływu czasu powiększał się asortyment oferowanych wyrobów hutniczych, a ich sprzedaż całkowicie zdominowała profil działalności firmy. Skutkowało to możliwością podpisania umowy o współpracy z największym wtedy producentem stali, hutą Sendzimira w Krakowie. Szybko rosnąca sprzedaż i brak miejsca na składowanie stali wymusiło w 1996 roku zakup dużo większego terenu wraz z zapleczem magazynowym w Wolsztynie przy ul. Przemysłowej 7.
Miejsce to jest siedzibą firmy do dnia dzisiejszego, jednakże od momentu przeprowadzki zdecydowanie zmieniło swój wizerunek oraz warunki pracy. Na przełomie lat wdrażane były kolejno różne inwestycje, stawiające firmę coraz wyżej w przestrzeni dystrybutorów stali, zwiększając przez to konkurencyjność i jakość obsługi klientów, zarówno detalicznych jak i hurtowych. Do tych największych inwestycji należą:
- Budynek biurowy - wyposażony w salon sprzedaży i niezbędne pomieszczenia administracyjne,
- Hala magazynowa zaopatrzona w suwnice, umożliwiająca szybki i sprawny załadunek,
- Utwardzony kostką brukową plac wokół obiektów kubaturowych,
- Pomieszczenia socjalne, spełniające wszelkie wymogi unijne oraz zapewniające wysoki standard i zadowolenie korzystających z niego pracowników,
- Modernizacja urządzeń dzwigowych oraz zakup nowych samochodów ciężarowych.
Ciągłe dążenie do poprawy atrakcyjności oferty handlowej owocuje wstąpieniem firmy w 1998 roku do Grupy Polska Stal S.A. - największej grupy zakupowej w Polsce, zajmującej się dystrybucją stali. Jest to grupa, która poprzez pozostałych dziesięciu akcjonarjuszy mających swe siedziby w różnych miejscach Polski, pozwala działać nie tylko lokalnie, ale i na terenie całego kraju.
W roku 2003 w celu zwiększenia wiarygodności względem swoich partnerów handlowych, firma uległa przekształceniu w nowy podmiot gospodarczy pod nazwą INSBUD Sp. z o.o., zarządzany przez Prezesa - Pana Arkadiusza Palucha. Właścicielem spółki jest Pan Kamil Jankowiak. Dziś firma zatrudnia 20 pracowników, co stanowi 100% wzrost w porównaniu do początków działalności.
W chwili obecnej Insbud jest jednym z największych dystrybutorów wyrobów hutniczych w zachodniej Polsce. Długoletnia obecność na rynku jest gwarancją wiarygodności spółki oraz stałego rozwoju oferty handlowej. Przez swoich klientów oceniana jest jako solidny i rzetelny partner, cieszący się na dodatek dobrą płynnością finansową, jakże cenioną wśród dostawców.
Chcąc sprostać wymaganiom klientów przez cały okres od momentu zaistnienia na rynku, właściciel inwestuje w rozbudowę firmy, tworzone są nowe stanowiska pracy, co bardzo pozytywnie wpływa na szybką i bezproblemową obsługę klientów. Pracownicy są wyspecjalizowani, posiadają doświadczenie i stosowne kwalifikacje. W przyszłości planowane są dalsze inwestycje, które pozwolą sprostać wymogom Unii Europejskiej oraz zdobyć nowe rynki zbytu.
Strategią firmy jest posiadanie szerokiego asortymentu wyrobów zapewniającego ciągłość sprzedaży. Przede wszystkim jednak jest to długoterminowa współpraca ze stałymi Klientami, oparta na obopólnie korzystnych zasadach, przynoszących wymierne efekty w postaci systematycznego wzrostu dochodów zarówno spółki, jak i jej partnerów handlowych.
Oczywiście Insbud nie zaniedbuje także jednorazowych i drobnych klientów. Dlatego jest to dobra marka, która znakomicie promuje ziemię wolsztyńską, a zarządzający firmą z pewnością nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Sylwia Krzemień
„Droga do sukcesu nie jest łatwa. Trzeba uwierzyć w siebie i dać z siebie wszystko”- to słowa wolsztyńskiej mistrzyni świata w sumo- Sylwii Krzemień, która niedawno skończyła 32 lata, a już ma na swoim koncie 3 medale Mistrzostw Świata oraz 5 zdobytych na Mistrzostwach Europy i wygląda na to, że to dopiero dobry początek pięknej, sportowej kariery.
Droga sportowa Pani Sylwii rozpoczęła się właściwie już w szkole podstawowej, gdzie miały miejsce jej pierwsze zmagania w pchnięciu kulą, co prawda jeszcze bez większych sukcesów, ale już zaszczepiające ducha rywalizacji sportowej u uzdolnionej nastolatki. Przygoda ze sportem, już bardziej „na poważnie”, miała swój początek od momentu podjęcia nauki w Zespole Szkół Rolniczych i Technicznych w Powodowie, gdzie przyszła mistrzyni trenowała pchnięcie kulą i rzut dyskiem pod okiem Pana Mirosława Polaka. Siedem lat współpracy z tym trenerem, zaowocowało zdobyciem w 1997 roku złotego medalu w pchnięciu kulą na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski we Wrocławiu. Lekkoatletykę Pani Sylwia uprawiała jeszcze przez kilka kolejnych lat- aż do startu w Mistrzostwach Polski w 2005 roku w Bielsku Białej, gdzie zajęła dziewiąte miejsce w swej koronnej wówczas konkurencji, czyli pchnięciu kulą.
Do spróbowania swoich sił w sumo namówiła Sylwię Krzemień jej obecna trenerka- dr Małgorzata Kitowska. Już po kilku treningach objawił się talent sportsmenki, a wraz z tym propozycja wyjazdu do Brzegu Dolnego na Mistrzostwa Polski Seniorów, gdzie zwyciężyła w wadze powyżej 80kg i kategorii open. Dalej sprawy rozwoju sportowej kariery Pani Sylwii potoczyły się, można rzec, błyskawicznie. Najpierw było wstąpienie do kadry Polski seniorów, następnie propozycja wyjazdu do Budapesztu na Mistrzostwa Europy i zdobycie „srebra” w drużynie oraz VII miejsce w turnieju indywidualnym. W roku 2008 pojawiły się kolejne sukcesy- Mistrzostwa Świata przyniosły jej brąz, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Przełomowy w sportowej karierze Pani Sylwii stał się rok ubiegły. Zaczęło się od indywidualnego wicemistrzostwa Europy i złotego medalu w drużynie, po ciężkim starciu z Rosją. W sierpniu sportsmenka, która jak sama mówi: „nigdy nawet nie marzyła o wycieczce do Chin”, wystartowała w Igrzyskach Sportów Walki w Pekinie, zdobywając V miejsce pośród zawodniczek ze światowej czołówki. Przy okazji miała szansę zwiedzić niepowtarzalny Pekin i stanąć na słynnym Murze Chińskim.
I wreszcie przyszedł ten najważniejszy moment 2010 roku, czyli Mistrzostwa Świata w Warszawie. Przed startem nasza zawodniczka nie była pretendentką do medalu, ale 17 października znakomicie pokazała na co naprawdę ją stać. Po zwycięskim finale z zawodniczką holenderską zdobyła najwyższe trofeum, jakie można zdobyć w sumo- mistrzostwo świata w kategorii open. I kiedy trener Marek Paczków powiedział jej po zwycięstwie, że „świat boi się teraz Krzemień”, odpowiedziała krótko: „teraz to wiem”. Powrót do rzeczywistości i rodzinnego Niałka Wielkiego, był tym razem wyjątkowy- Pani Sylwia zewsząd odbierała gratulacje i podziękowania, udzielała wywiadów w prasie i telewizji, pięknie przy tym rozsławiając ziemię wolsztyńską.
Życzymy naszej mistrzyni, by sumo stało się wreszcie sportem olimpijskim i wtedy okaże się, że jest jeszcze jeden szczyt do zdobycia- z pewnością osiągalny dla Pani Sylwii Krzemień.
METAL FLORA
Swoją firmę pan Sławomir Woźny założył niedawno i nazwał ją „Metal Flora”. Postanowił w ten sposób pokłonić się przyrodzie i w metalu odtworzyć jej piękno, tchnąć nawet w chłodny ład martwej materii życie wzrastające z kamienia, granitu czy marmuru. Sprawił, że metal posłusznie poddaje się woli rąk wykonawcy i rodzi żelazne rośliny, które pną się ku niebu i światłu, ciesząc oko i zdobiąc nasze otoczenie.
W firmie „Metal Flora” niczego nie wytwarza się w seriach i dlatego prace Pana Sławomira są unikatowe, posiadają specyficzna formę. Ponadto swoją ofertę kieruje on do klienta oczekującego na niecodzienne rozwiązania takie, które byłyby projektowane i wykonywane indywidualnie. Proponuje ciekawe ławy z motywem roślinnym, szczególnie drzew. W połączeniu ze szklanym blatem całość daje niepowtarzalny efekt, bo solidność jest w twardym metalu. Natomiast piękno w jego odpowiednim kształcie.
W ostatnim czasie młody człowiek poświecił się nowemu projektowi – stworzył metalowe drzewo jako ozdobę przed dom. Taką niepowtarzalność i oryginalność wzoru szczególnie cenią osoby równie niezwykłe.
Pan Woźny ma zdolności manualne i pomysłowość, co widać w każdym jego wyrobie, chociażby w drzewku na kółkach, służącemu do położenia kilku tortów. W sam raz na ucztę weselną! A skoro temat dotyczy tak ważnej uroczystości to warto wspomnieć, że autorowi tych różnych prac zaproponowano wykonanie stojaka, który nadal przypominałby roślinę, a wyglądałby jak suknia ślubna.
Ślusarz z Wolsztyna ma bogatą wyobraźnię. Podejmuje się trudnych zadań, chociaż wcale nie jest to takie łatwe gdyż wyroby są z tzw. pełnej stali. Aktualnie pracuje nad ogromnym świecznikiem o szerokości 4 i wysokości 2,7m.
( Największy w Europie świecznik znajduje się w katedrze w Essen.) Kto wie czy ten wolsztyński nie będzie największy w Polsce?
Inną oryginalną pracą jest stojak z samego drutu. Został on wykonany według projektu wolsztynianki, studentki Akademii Sztuk Pięknych. W sklepach nie znajdziemy takich indywidualnych i jedynych w swoim rodzaju propozycji. Odpowiedzią na takie potrzeby jest metaloplastyka w wykonaniu Sławomira Woźnego, który podczas Targów „DOM I OGRÓD” został wyróżniony w konkursie, a jego ława „Redian” zdobyła miano „ZŁOTY PRODUKT”.
Dzięki takim firmom, jak „Metal Flora”, miasto i gmina Wolsztyn promowana jest przez kolejne, oryginalne i niepowtarzalne produkty. Życzymy Panu Sławomirowi wiele entuzjazmu i coraz to nowych pomysłów, które pozwolą na systematyczny rozwój firmy i przysporzą kolejnych klientów.
WIESŁAW STĘPYRA
Pan Wiesław Janusz Stępyra urodził się 16 września 1942 roku pod znakiem Panny, a jednocześnie Merkurego - opiekuna m.in. rzeźbiarzy. Nie dziwi więc fakt, że od najmłodszych lat interesował się historią i sztuką, gromadząc relikty przeszłości, z których tworzył pierwsze kolekcje już w wieku 11 lat.
Od 1969 roku zaczął pracować przy konserwacji zabytków, a 14 lat później – w 1983 roku otworzył własną firmę wykonującą usługi konserwatorskie w bardzo szerokim zakresie, działając nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami, szczególnie na terenie Niemiec i Włoch.
Jak podkreśla artysta podstawową zasadą przy konserwacji zabytków jest: „Primum non nocere” – po pierwsze nie szkodzić, a do tego oprócz dużych zdolności manualnych, talentu, wyobraźni potrzebna jest znajomość epok - styli, starych technologii i materiałów. Jednego dnia trzeba być kowalem, pozłotnikiem, malarzem, rzeźbiarzem, drugiego tokarzem w drewnie i metalu, itp. itd. A do tego należy jeszcze dodać dużo cierpliwości i umiłowania do zawodu. Nie zawsze jest to doceniane, ale zgodnie ze słowami filozofa Konfucjusza „Wybierz sobie zawód, który lubisz, a całe życie nie będziesz musiał pracować”. Jest więc mistrzem snycerzem, a także członkiem Związku Artystów i Plastyków Polskich i jak dotąd rzeczywiście robi to, co lubi najbardziej.
Na swoim koncie ma wiele prac konserwatorskich, które przywróciły dawny blask licznym obiektom zabytkowym zlokalizowanym na terenie ziemi wolsztyńskiej. Wśród nich należy wymienić:
- konserwację ołtarza bocznego oraz stacji drogi krzyżowej z dorobieniem i pozłoceniem kilkuset detali ozdobnych w kaplicy neogotyckiej przy ul. Poznańskiej w Wolsztynie,
- konserwację figury Chrystusa oraz wszystkich starych ławek w kościele farnym w Wolsztynie,
- częściową rekonstrukcję i konserwację płaskorzeźb na łączniku gmachu głównego wolsztyńskiego Liceum Ogólnokształcącego z budynkiem mieszkalnym oraz rekonstrukcję – na podstawie zdjęcia – dwóch żyrandoli wraz z wykonaniem stylizowanych kinkietów w auli tegoż liceum,
- renowację bramy wejściowej łącznie z klatką schodową oraz drzwi wewnętrznych w budynku Muzeum Roberta Kocha, a także dorobienie brakujących szyldów, klamek i zawiasów w oficynie tego muzeum,
- renowację drzwi wejściowych do wielu wolsztyńskich kamienic, między innymi w kamienicy przy ul. Rynek 17 w Wolsztynie,
- konserwację drewnianej figury lwa w pałacu w Gościeszynie oraz figury Matki Boskiej w Kiełpinach,
- rekonstrukcję niektórych detali ozdobnych na budynku Poczty Polskiej.
Ponadto Pan Wiesław ma na swoim koncie naprawę setek zabytkowych mebli, którym przywrócił należy im blask.
W najbliższym czasie artysta planuje rozpoczęcie prac nad konserwacją uszkodzonej figury lwa z terakoty, znajdującego się przy bramie wjazdowej do Pałacu w Gościeszynie oraz zrekonstruowanie skradzionej niegdyś drugiej figury.
Pan Wiesław Stępyra od wielu lat zbiera dokumenty, ryciny i narzędzia związane z ręczną obróbką drewna, tworząc w ten sposób przy swojej pracowni małe muzeum, liczące dziś około 300 eksponatów. Nie świadczy to jednak o tym, że żyje wyłącznie sztuką. Pan Wiesław, wraz z grupą tutejszych rzemieślników i przedsiębiorców, był jednym z prekursorów - później sformalizowanej przez samorząd gminny – współpracy z holenderskim miastem Masbree. Współorganizował pierwsze wyjazdy turystyczne i sportowe wolsztyńskich dzieci i młodzieży do Holandii tworząc w ten sposób podstawy przyszłego partnerstwa Wolsztyna i Masbree.
Wiesław Janusz Stępyra to postać nietuzinkowa, rzemieślnik - artysta, którego trudno zaszufladkować do ściśle określonej dziedziny sztuki czy rzemiosła. W dziedzinie konserwacji i rekonstrukcji obiektów zabytkowych nie ma sobie równych. Obecnie czekamy, aż na budynku rozbudowanego ratusza zawiśnie zrekonstruowany herb naszego miasta, nad którym Pan Wiesław aktualnie pracuje.
Dziękujemy za dotychczasowe prace i życzymy spełnienia wszelkich planów i zamierzeń zawodowych rozsławiających naszą małą ojczyznę tak, jak to było w przypadku wcześniejszych wizytówek artystycznych Pana Stępyry.
WIESŁAW PRZĄDKA
Wiesław Prządka - nazwisko tego wirtuoza akordeonu, znane na arenie nie tylko polskiej, ale i międzynarodowej, kojarzone jest przede wszystkim z Wolsztynem. To tutaj się urodził, tu ukończył Szkołę Podstawową Nr 3, gdzie grał na trąbce w szkolnej orkiestrze dętej, a w miejscowym Ognisku Muzycznym pobierał pierwsze lekcje gry na akordeonie. W 1977 roku, jeszcze jako początkujący akordeonista, wystartował w Ogólnopolskim Konkursie Akordeonowym w Międzyrzeczu, a rywalizacja w gronie najlepszych, poparta zachętą ze strony ówczesnej nauczycielki, zmobilizowała go do zgłoszenia się na przesłuchanie w Państwowej Szkole Muzycznej I Stopnia w Zbąszyniu.
Egzaminator - profesor Tadeusz Laufer - szybko stwierdził, że Wiesław Prządka to bardzo utalentowany młody człowiek, dlatego zachęcał go do kontynuacji muzycznej edukacji. Po ukończeniu nauki w Zbąszyniu, a następnie Liceum Muzycznego w Poznaniu, Wiesław Prządka podjął studia w Akademii Muzycznej imienia I. J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie akordeonu profesora Henryka Krzemińskiego. Pięknym ukoronowaniem nauki w Liceum Muzycznym było I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Akordeonowym w Międzyrzeczu, osiągnięte w 1984 roku wraz z kwintetem akordeonowym. Już dwa lata później Wiesław Prządka – jako pierwszy student – otrzymał bezprecedensową propozycję występów w uczelnianym kwintecie akordeonowym, gdzie dotąd grali wyłącznie profesorowie i absolwenci Akademii Muzycznej. Był to naprawdę wyjątkowy dowód zaufania i uznania dla jego umiejętności ze strony wykładowców. Tym samym zaczęła się profesjonalna scena. Efektem wspólnej pracy muzyków było m.in. zdobycie w 1990 roku I Nagrody Międzynarodowego Konkursu Zespołów Kameralnych w Paryżu, tym cenniejsze, że wywalczonej w konkurencji z zespołami kameralnymi w bardzo różnorakich układach instrumentalnych.
Pan Wiesław jest twórcą i kierownikiem artystycznym wielu zespołów i projektów muzycznych m.in.: MUSETTE QUARTET, NEW MUSETTE QUARTET, GIPSY SWING. Sam zwykł mawiać, że urodził się po to aby grać na akordeonie. Zakochany w muzyce francuskiej artysta, któremu w duszy rozbrzmiewa namiętne tango. Ta muzyka doprowadziła go do kolejnego odkrycia – BANDONEONU, instrumentu charakterystycznego dla tanga. Jak dotąd jest jedynym bandoneonistą w Polsce, koncertującym na bandoneonie diatonicznym. Grając tango, a szczególnie muzykę dziś bardzo popularnego Astora Piazzolli współpracuje z międzynarodowym zespołem Distango oraz Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie gdzie występuje w przedstawieniu „Tango Piazzolla”. W 2009 roku przyczynił się także do reaktywacji krakowskiego zespołu Hot Swing z którym obecnie nagrał płytę i jest jego członkiem. Szerokie horyzonty muzyczne Pana Wiesława Prządki owocują współpracą z największymi postaciami sceny muzycznej – Hanną Banaszak, Grażyną Brodzińską, Waldemarem Malickim, Zbigniewem Wodeckim, Jackiem Wójcickim, Bohdanem Jarmołowiczem, Zbigniewem Górnym, Justyną Szafran, Tomaszem Tomaszewskim, Richardem Galliano, Krzysztofem Jakowiczem, Filipem Wojciechowskim, Jose Juniorem Mossalinim, Izydorem Leitingerem i in. Wirtuoz, któremu zawdzięczamy triumfalny powrót akordeonu jako instrumentu solowego na sceny filharmonii, jak również rozpropagowanie w Polsce stylu musette i new musette. To on udowodnił, że akordeon może z powodzeniem wkomponować się w najróżniejsze style muzyczne jak swing, jazz, latino itd.
Jako wszechstronny artysta koncertuje na estradach całej Europy, a także Stanach Zjednoczonych. Dokonał szeregu nagrań dla rozgłośni radiowych i telewizyjnych w Polsce, Szwecji, Niemczech, Holandii, Francji, Danii, Belgii, Włoszech. Ma na swoim koncie wiele płyt nagranych z własnym zespołem New Musette Quartet, z zespołem Hot Swing, New Tango Bridge, oraz wybitnymi wokalistami i orkiestrami.
Dla Wolsztyniaków ważne jest, że na większości okładek płyt nagranych przez artystę widnieje herb naszego miasta, co wraz z ich wartością artystyczną, stanowi bezcenny wkład w promocję naszego miasta.
Dziś śmiało możemy powiedzieć, że Wolsztynianin – Wiesław Prządka to najwybitniejszy w Polsce akordeonista i bandoneonista, a także duma Ziemi Wolsztyńskiej.
Życzymy artyście dalszego, tak wspaniałego rozwoju kariery muzycznej
i liczymy na kolejne wspaniałe koncerty w Wolsztynie.
PETROPOL
Rok 1990 był rokiem narodzin prywatnego sektora naftowego - zniesiono wtedy ograniczenia importu i obrotu paliwem. W tych nowych warunkach gospodarczych – nieśmiałych jeszcze początkach gospodarki rynkowej - 15 września 1990 roku do ewidencji działalności gospodarczej Urzędu Miasta i Gminy Wolsztyn wpisano Przedsiębiorstwo Handlowo - Usługowe Petropol s.c., założone przez trzech wspólników – Panów: Hieronima Utratę, Zenona Cholewę i Mieczysława Utratę. Trzy miesiące później, 15 grudnia 1990 roku, przy drodze krajowej nr 32 Zielona Góra -Poznań, otwarta została pierwsza prywatna stacja paliw w okolicy, od początku czynna przez 24 godziny na dobę. Co prawda nie wykończony jeszcze budynek i wiata powodowały, że przedsięwzięcie określano wówczas jako „wielką prowizorkę”, ale właściciele nie poddawali się i kontynuowali prace budowlane. W 1991 roku pierwsza stacja paliw Petrolpolu uzyskała docelowy wizerunek, a zakup cysterny do przewozu paliw znacznie usprawnił dostawy i transport. Chcąc sprostać wymaganiom konsumentów dotyczącym jakości paliwa, w 1995 roku firma podpisała umowę na stałą dostawę paliwa z CPN w Nowej Wsi Wielkiej koło Bydgoszczy. Aktualnie punktem zaopatrzeniowym Petropolu jest Naftobaza w Rejowcu.
W pierwszych latach działalności spółka zatrudniała zaledwie jednego, a potem 4 pracowników. Sytuacja ta jednak szybko uległa zmianie - dziś to już 62 osoby. Powodem były kolejne inwestycje firmy, najpierw wydzierżawienie w 1991 roku stacji benzynowej Przedsiębiorstwu Wielobranżowemu „Metro” z Zielonej Góry u zbiegu ulic Wczasowa i Poznańska w Karpicku, a następnie przejęcie szeregu małych upadających stacji paliw w pobliskich wsiach, prowadzonych dotąd przez Spółdzielcze Kółka Rolnicze. Właściciele Petropolu wydzierżawili wówczas obiekty w Wielichowie, Nowej Wsi, Buczu i Chobienicach. Po ich szybkiej adaptacji i modernizacji sprzedaż paliw ruszyła ponownie, co miało duże znaczenie dla licznej rzeszy mieszkańców i rolników zaopatrujących się tu w paliwo. Naturalną konsekwencją powiększenia działalności Petropolu o kolejne stacje była konieczność powiększenia jednostki transportowej, czyli drugiej już cysterny do przewozu paliw.
Rok 1993 przeszedł do historii jako rok otwarcia pierwszej automatycznej myjni samochodowej w okolicy. Kontynuując biografię spółki nie można też ominąć bardzo ważnego roku 1997. We wrześniu bowiem podpisano umowę patronacką z Petrochemią Płock, gwarantującą nie tylko stałe i pewne dostawy dobrego jakościowo paliwa, jego atrakcyjną cenę, a także środki finansowe na odpowiedni wystrój stacji. Wtedy to stacje Petropolu całkowicie zmieniły swój wizerunek, przybyły m.in. samoobsługowe sklepy z akcesoriami samochodowymi i artykułami spożywczymi oraz bar małej gastronomii dla klientów, nawierzchnię placów utwardzono kostką betonową i zwiększono liczbę miejsc parkingowych. Informacja o podjęciu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych długo oczekiwanej decyzji o budowie obwodnicy Wolsztyna, zmobilizowała współwłaścicieli spółki do kolejnej strategicznej inwestycji polegającej na budowie nowoczesnej stacji paliw u zbiegu projektowanej wtedy obwodnicy i drogi wojewódzkiej nr 305. Budowa ruszyła
1 kwietnia 2000 roku, a już we wrześniu – wraz z oddaniem do użytku nowej obwodnicy – nastąpiło oficjalne otwarcie stacji, wtedy już pod szyldem PKN Orlen. Była to bardzo podniosła uroczystość, bowiem zbiegła się z 10 - leciem istnienia firmy.
Przez minione 20 lat Petropol umocnił swoją pozycję na rynku, a przez klientów i dostawców Firma odbierana jest jako solidny i wiarygodny partner. Na dodatek, dzięki nowoczesnemu wizerunkowi swoich stacji przy wjazdach do Wolsztyna, pięknie promuje nasze miasto.
ZAKŁAD STOLARSKI ZENON MATYSIK
W 1978 roku w Powodowie koło Wolsztyna rozpoczął działalność mały, bo jednoosobowy Zakład Stolarski założony przez Pana Zenona Matysika. Początkowo Pan Zenon świadczył usługi stolarskie w bardzo różnym zakresie, począwszy od drobnych akcesoriów meblowych, a skończywszy na robionych na wymiar schodach, oknach czy drzwiach. Już wówczas w pracy wspierała go żona Barbara, która do dziś prowadzi sprawy księgowe firmy oraz liczna – bo 42 osobowa - rzesza wykształconych przez niego w okresie dotychczasowej działalności uczniów stolarstwa. W II połowie lat 80-tych zainteresowanie tym niełatwym zawodem przejawił kilkunastoletni syn Marek, który - po zdobyciu fachowego wykształcenia - od ponad 20 lat wspólnie z ojcem prowadzi zakład.
W latach 90-tych miały miejsce ważne dla strategii rozwoju firmy decyzje. Pan Zenon dokupił sąsiadującą z warsztatem działkę i pobudował na niej 2 nowe hale produkcyjne, które wyposażył w nowoczesne maszyny do produkcji okien i drzwi z drewna klejonego, malowanych ciśnieniowo, w również nowej malarni. Najpierw były to okna Euro dwuszybowe, a w ostatnich latach zakład produkuje okna trzyszybowe, dwukomorowe o niskim współczynniku przenikalności cieplnej. Oczywiście nadal wytwarzane są w zakładzie drewniane drzwi, zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Specyfiką firmy Pana Zenona Matysika jest indywidualne traktowanie wszystkich zamówień, co potwierdza proces produkcji, w czasie którego każdy produkt, powstający przy użyciu gotowych szablonów, jest wykańczany ręcznie. Dzięki temu oraz długoletniemu doświadczeniu, a także stosowaniu materiałów najwyższej jakości, wyroby Zakładu cieszą się uznaniem klientów. Istotny jest również fakt, iż produkcja może być w każdym momencie dostosowana do ograniczeń technicznych, jakie czasem wynikają z projektu budowlanego obiektu. Dzięki nieszablonowemu podejściu, Zakład Pana Matysika potrafi wykonać drzwi
i okna, jakie tylko życzy sobie klient. Jak mówi dumnie Pan Zenon – to nie są okna
i drzwi podobne do innych, cechują się indywidualnością, solidnością i wysoką estetyką.
Dotychczasową działalność firmy doceniają nie tylko klienci. Zakład Stolarski Pana Zenona Matysika posiada dwukrotnie przyznany przez Lubuską Izbę Budownictwa certyfikat „Solidny Partner w Biznesie”, zdobył też dwa wyróżnienia w konkursie na „Produkt Targów” na Targach Budowlanych i Wyposażenia Wnętrz w Dzonkowie. Za szczególne zasługi dla Rzemiosła Wielkopolskiego, Pan Zenon uhonorowany został „Kordzikiem” Wielkopolskiej Izby Rzemieślniczej oraz Platynowym Medalem im. Jana Kilińskiego, nadanym przez Związek Rzemiosła Polskiego. Również na ostatniej Gali Lubuskiej Izby Budownictwa firma otrzymała Honorową Odznakę „Za Zasługi dla Budownictwa”, a w liście gratulacyjnym Wojewoda Lubuski Pani Helena Hadka napisała m.in. „Wieloletnia obecność na rynku budowlanym to świadectwo wytrwałego i profesjonalnego zarządzania”. Pan Zenon jednak najbardziej ceni sobie złoty medal za „Długoletnią Służbę”, nadany przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Pan Zenon Matysik jest znanym w okolicy społecznikiem i sponsorem szkół, organizacji pozarządowych oraz klubów sportowych, a także bardzo zaangażowanym członkiem Zarządu Cechu Rzemiosł Różnych w Wolsztynie. Przytoczone fakty pokazują, jak ważną rolę odgrywa w życiu Wolsztyna.
JAN ŻUREK
Cq cq cq dx de SP3HD
Tak od ponad już 55 lat na falach eteru rozbrzmiewa wywołanie ogólne do odległych stacji na całym świecie wysłane przez Jana Żurka z Wolsztyna dla tysięcy krótkofalowców znanego jako SP3HD (Stefan Paweł 3 Halina Dorota).
Pan Jan Żurek ma obecnie 85 lat. W 1953 roku uzyskał licencję nasłuchowca
SP 3 – 372 zezwalającą mu na prowadzenie nasłuchu amatorskich stacji krótkofalarskich. W tym samym roku przystąpił do kursu nauki telegrafii, zorganizowanego przez przedwojennego wolsztyńskiego krótkofalowca Edwarda Musioła – SP3GZ. Już po 6 tygodniach nauki Jan Żurek tak dobrze opanował alfabet Morsa, iż sam zaczął prowadzić kurs dla pozostałych adeptów nauki telegrafii. Edward Musioł zgłosił Jana Żurka na egzamin dla telegrafistów do Poznania, który młody Wolsztynianin zdał z drugim wynikiem i otrzymał licencję radiooperatora ze swoim nowym, niepowtarzalnym na całym świecie, indywidualnym znakiem nadawczym SP3HD.
Wraz z Edwardem Musiołem, Antonim Napierałą, Leonem Zboralskim, Erykiem Świerkowskim i Franciszkiem Kaczmarkiem Pan Jan Żurek stał się założycielem pierwszego wolsztyńskiego klubu krótkofalowców SP3KBD, który mieścił się m.in. na poddaszu miejscowego ratusza i z 8 licencjonowanymi krótkofalowcami był jednym z prężniejszych klubów w całej Polsce.
Pierwsze łączności, jakie nawiązywał SP3HD, były to połączenia na telegrafii. Sztukę nadawania i odbioru znaków zakodowanych alfabetem Morse’a opanował do perfekcji. Wśród wielu dyplomów i wyróżnień Pan Jan może poszczycić się elitarną przynależnością do grona krótkofalowców odbierających ponad 200 znaków Morse’a na minutę.
Dziś mimo, iż telegrafia wypierana jest przez coraz to nowsze emisje, SP3HD cały czas potrafi i korzysta z tej pionierskiej techniki.
Posłuchajmy jak prowadzi łączność z krótkofalowcem z Oslo.
Jan Żurek jest nie tylko wybitnym krótkofalowcem, lecz także konstruktorem urządzeń radio-nadawczych. Sam zbudował swój pierwszy nadajnik lampowy o mocy 100 watów oraz wszystkie anteny poczynając od prostych dipoli, a kończąc na wielooelemntowych antenach kierunkowych. W czasach, kiedy podzespoły elektroniczne były towarem deficytowym, poświęcając swój wolny czas
i długoletnie doświadczenie przez 5 lat budował swój pierwszy tranzystorowy transciver. Obecnie, oprócz własnych konstrukcji nadawczo-odbiorczych SP3HD korzysta także z profesjonalnych radiostacji znanych światowych producentów. Posłuchajmy jak Jan Żurek prowadzi łączność w języku polskim z krótkofalowcem
z Niemiec.
Każda łączność na falach eteru to prawdziwa przygoda. Nie każdego dnia udaje nawiązać się łączność z odległymi krajami. Drogi sprzęt i wieloelementowa antena nie zawsze są gwarancją DX-ów czyli dalekich łączności. Dużo zależy od warunków propagacyjnych i przysłowiowego szczęścia. SP3 HD może jednak poszczycić się łącznościami z ponad 40.000 różnych stacji z 300 państw ze wszystkich kontynentów. Są to tak odległe kraje jak Nowa Zelandia, Japonia, Kanada, Chile, Urugwaj, Pakistan. Międzynarodowa brać krótkofalarska to jedna wielka rodzina. Na falach eteru wszyscy są na TY. A Jan Żurek może pochwalić się także, iż przeprowadził łączność ze swoim kolegą z Jordanii – z królem Jordanii JY1.
Co ważne, aby łączność uznać za zaliczoną radiooperatorzy powinni wymienić się swoimi znakami, podać swoje imię, określić poziom słyszalności podając tzw. raporty
oraz podać nazwę miasta, z którego nadają! Zważywszy na 55 lat aktywnej pracy pana Jana na falach eteru i dziesiątki tysięcy przeprowadzonych przez niego łączności nazwa Wolsztyn okrążyła ziemię już setki razy i jest znana krótkofalowcom na całym świecie. Jako potwierdzenie każdej nowej przeprowadzonej łączności SP3HD wysyła za pośrednictwem Polskiego Związku Krótkofalowców tzw. kartę QSL. Często są to zdjęcia i pocztówki z Wolsztyna, które trafiają do najdalszych zakątków świata promując tym samym nasze miasto.