Kontynuuj W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w "Polityce Cookies".
OPOWIEŚĆ O ZAMKU NA SKALE
2011-07-25 10:08:37

Pięcioro członków Stowarzyszenia Miłośników Historii Wojskowości przy Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie wzięło udziałw zdjęciach do filmu dokumen-talnego o zamku w Trzebieszowicach. O jego historii i losach opowiada widzom profesor Eysymontt.

„Kunzaendorf an der Biele”, czyli dzisiejsze Trzebieszowice pojawiają się na mapie Śląska w XIII wieku. To jedna z najstar-szych wsi w Kotlinie Kłodzkiej, lokowana na prawie niemieckim. Powstała przy tzw. „drodze solnej”, wiodącej ze Śląska do Pragi. Dzięki wznoszącemu się od wieków zamkowi jest to jedno
 z najpiękniejszych miejsc na Ziemi Kłodzkiej.Opowieść filmowa zaczyna się w roku 1269, a kończy w roku 2011, kiedy to twórcy filmu pokazują kilka współczesnych ujęć pałacu z zewnątrz i w środku. Rok 1945 to kres pewnej epoki. Na Śląsk (w tym i do zamku) wkraczają Sowieci. O dziwo, nie niszczą budowli. Niektórzy twierdzą, że stało się tak za sprawą ostatniego właściciela, który handlował ongiś z Rosjanami drewnem. Sowieci grabią zamek i okolicę, dręczą też okoliczną ludność. - Ten okres to plan filmowy z udziałem naszym i Ostrowskiej Grupy Historycznej 155 Regimentu Piechoty Pruskiej. W ramach federacji rekonstruktorów historii „International Military Historical Association”. Wszyscy występujemy jako żołnierze Armii Czerwonej. Na motocyklach i łazikach szybko zajmujemy zamek. Wyganiamy dotychczasowych mieszkańców, a zamek przejmuje marszałek Gieorgij Żukow - informuje Maciej Myczka z Wolsztyna, który na planie filmowym wcielił się właśnie w postać radzieckiego marszałka. W skład jego osobistej eskorty weszli Sebastian Sytniejewski, Hubert Barcz, Jaroslaw Rostkowski oraz Katarzyna Matysiak.


 - Zdjęcia rozpoczęły się punktualnie o godz 9.00 i aby zdążyć na czas, wyjechaliśmy z Wolsztyna o 4 rano. Na dziedziniec wjechaliśmy równo z biciem zegara na wieży zamkowej. Ekipa filmowa pod okiem reżysera Macieja Kieresa sprawnie przygotowywała się do pracy. Rozdzielono role i zadania dla poszczególnych „aktorów”. Chwila konsternacji, gdy doszło do wyznaczenia odtwórcy postaci marszałka Żukowa. Sztab filmowy jednogłośnie do tej roli wyznaczył Macieja Myczkę. Rola kusząca i stawiająca duże wyzwanie, ale scenograf i scenarzysta postawili warunek - trzeba zgolić brodę i wąsy. Zakończyło się kompromisem. Koledze zgolono brodę, ale uratował wąsy. Później wszystko ruszyło z kopyta. Przygotowano kostiumy, mundury, kamery, oświetlenie, dźwięk i charakteryzację postaci. Zmotoryzowaną kolumną i ochroną marszałka kierował (także w sensie dosło-wnym) Bartek Lisiak w roli sowieckiego porucznika. Jego Willys prowadzony był z iście ułańską fantazją. Dopiero po kilku ujęciach marszałek i eskorta rozluźnili się i uwierzyli, że cali dotrwają do końca zdjęć. Podkreślić należy znakomitą atmosferę podczas pracy. Relacje były partnerskie i niezwykle sympatyczne mimo panującej na planie dyscypliny, którą wymuszała sama obecność reżysera. W rolę wyrzucanych z zamku Niemców wcielili się goście pałacowego hotelu - relacjonuje Katarzyna Matysiak.


 Po paru godzinach kręcenia reżyser uznał, że jest zadowolony. Zdjęcia w tym dniu zakończono. Po zejściu z planu i rozcharakteryzowaniu się była wspólna kawa i dyskusja o tym, co już zostało nagrane, a co jeszcze trzeba będzie dokręcić. Wolsztynianie rozdali reżyserowi i ekipie filmowej kilkanaście egzemplarzy gazety „Wasz Dzień Po Dniu” z artykułem opisującym poprzednie wspólne realizacje filmowe oraz materiały promujące nasze miasto. Wszyscy byli mile zaskoczeni, że w Wolsztynie relacje z planu przekazywane są na bieżąco, a sam Wolsztyn jest tak piękny i zadbany. Następnego dnia ekipy wyruszyły na poszukiwanie skarbów i przygody. Za nami zostało kilka kilometrów sztolni i szyby kopalni uranu. Znaleźliśmy przygodę. Informacje o skarbach, jak przystało na prawdziwych poszukiwaczy, zostawiamy dla siebie - mówi Maciej Myczka dodając, że wyprawę na plan filmowy logistycznie przygotował i nadzorował Jarosław Rostkowski. 

 

 

«« Powrót    dodaj do facebooka   dodaj do śledzika  
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30

 

WYSZUKIWARKA