Jak co roku wraz z końcem szkoły kończy się również rok harcerski. Milknie gwar w harcówkach, zbiórek nie ma, a ogniska kończące cały rok służby i zabawy zostały już wygaszone. Rozpoczyna się czas na który wszyscy czekają. Wymarzone wakacje. Ostatni dzwonek w szkole jest jednak dla harcerzy sygnałem...że obóz zbliża się wielkimi krokami. Mundur przygotowany, plecak spakowany, przytroczony do niego śpiwór, jednym słowem można jechać na obóz.
W tym roku harcerze Gminnego Związku Drużyn ZHP z Wolsztyna wyjechali na obóz w sobotę 19 lipca. Mimo iż wyjazd był zaplanowany na godzinę 5.00 to jak na harcerzy przystało nikt się nie spóźnił. Trzeba jeszcze powiedzieć rodzicom „do zobaczenia” i można ruszać. I tak ponad 90 harcerzy GZD ruszyło w 8 godzinną podróż do Kostkowic. Miejsce piękne, w samym sercu Jury Krakowsko-Czestochowskiej. Przez 9 dni harcerze gościli na bazie hufca ZHP Zawiercie. W najbliższej okolicy był Mirów, Bolków i inne zamki Szlaku Orlich Gniazd.
Tegoroczny obóz był bardzo turystyczny. Ledwo rozstawiliśmy obóz, zawiesiliśmy flagę Wolsztyna oraz herb naszego powiatu, a już wyruszaliśmy na wycieczkę. Na początku pojechaliśmy do Częstochowy. Harcerze wraz z drużynowymi zwiedzali klasztor na Jasnej Górze, a także mury twierdzy Jasnogórskiej które nie raz broniły tego miejsca przed najeźdźcą. Z Częstochowy udaliśmy się na zamek w Olsztynie. Ruiny średniowiecznej budowli postawionej na wzniesieniu zrobiły ogromne wrażenie na każdym z nas. Widok z wieży na całą okolicę zapierał dech w piersiach. Trzeba było jednak wracać na obóz, wszak następnego dnia wyruszaliśmy do kopalni srebra w Tarnowskich Górach. Przepiękna wędrówka szlakiem, który znajduje się 40 metrów pod ziemią. Nasi harcerze mieli okazję przepłynąć na łodziach podziemną rzekę, poznać trudną pracę gwarków oraz usłyszeć legendę o Skarbniku. W trakcie tej wycieczki harcerskie rogatywki musieliśmy zamienić na różnokolorowe kaski. Trzeba przyznać, że gdyby nie one to na głowach pojawiłby się nie jeden guz. Momentami było naprawdę nisko i trzeba było mocno się schylić, aby przejść.
Następnego dnia celem naszej wycieczki był Ojcowski Park Narodowy. Wędrówkę rozpoczęliśmy od zwiedzania groty Łokietka, potem szliśmy doliną Prądnika aż do zamku w Ojcowie. Na szlaku przechodziliśmy przez Bramę Krakowską oraz zatrzymaliśmy się przy Źródełku Miłości. Legenda głosi, że każdy kto napije się z niego wody spotka miłość swojego życia... wszytko byłoby fajnie, gdyby tylko sanepid nie wprowadził zakazu pica wody ze źródła zakazał . Kolejnym punktem wycieczko było zwiedzanie zamku na Pieskowej Skale, który jest bardzo przepiękny. Wracając wyznaczonym szlakiem do autokarów obowiązkowo musieliśmy zrobić sobie zdjęcie pod Maczugą Herkulesa. Był to pierwszy dzień pogarszającej się nieco pogody.
Kolejnego dnia ruszyliśmy na potyczkę ze smokiem wawelskim do Krakowa. Pogoda spłatała nam figla i wcześnie rano trzeba było ratować się przed małą powodzią. Padało cały poranek, a kałuże zaczęły wpływać do namiotów. Szybka interwencja instruktora służbowego, warty oraz chłopaków z małej kadry i zastępu Wilcze Doły zapobiegła większemu zalaniu obozu. Jaki poranek taki cały dzień, Kraków zwiedzaliśmy w deszczu. Począwszy od wycieczki na Wawel, na Kościele Mariackim i rynku skończywszy. Program jednak nadrobił pogodę. Zwiedzanie komnat królewskich oraz Katedry Wawelskiej jest turystycznym rarytasem. Nasi harcerze mieli okazję zwiedzić nowoczesne Muzeum Podziemnego Rynku Krakowa, które przedstawia historię miasta. Końcowym etapem wycieczki było zwiedzanie Kościoła Mariackiego. Wracając do autobusów złapała nas taka ulewa, że już tylko śpiewać nam pozostało, aby się rozgrzać. Cały Kraków mógł usłyszeć radosnych wolsztyńskich harcerzy. Cóż na harcerzu zmokło, na harcerzu wyschnie. Kiedy wróciliśmy z ostatniej wycieczki trzeba było zacząć suszyć przemoczone buty, ubrania, plecaki. Na szczęście następnego dnia wyszło słońce, które świeciło nam już do końca pobytu.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Obóz szczęśliwie dobiegł końca. Szkoda wracać gdyż szlaków dookoła jest tyle, że trzy tygodnie to mało, aby wszystko zobaczyć. Warto wspomnieć, że obóz to nie tylko wycieczki, ale też i służba. Zastaliśmy plażę w opłakanym stanie, więc podjęliśmy Akcję Na Ratunek Matce Ziemi. W trakcie działań wyłącznie na plaży zebraliśmy 18 dużych worków ze śmieciami. Szkoda, że mieszkańcy okolic w których byliśmy nie doceniają tego co w ich rejonie najpiękniejsze.